Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Od początku

Obraz
A więc... / zdania nie rozpoczyna się od "a więc", czyli tak, minęło ponad 5 miesięcy odkąd nie chodzę na lekcje polskiego, a nauczyciel wciąż mnie nawiedza, nawet w mojej głowie, w moim domu, na mojej stronie/. Gap year. Jak to tak na prawdę wygląda, co to tak na prawdę jest? Nie ma jednej sprecyzowanej odpowiedzi, bo każdy spędza tę przerwę inaczej. Pomijam Gapy, które są po prostu zaplanowane w szczegółowy sposób, kiedy ktoś decyduje się na program "Au Pair" (niania za granicą dla tych nie w temacie), bądź innych związanych z pracą i jednocześnie podróżowaniem (choćby "Work&Travel USA"). Nie będę też się rozwodzić nad takimi przerwami, które w sumie na przerwę nie wyglądają, przykład; kiedy ktoś nie dostał się na wymarzony kierunek, więc idzie na inny, możliwe, że coś tam się przygotowuje by podejść raz jeszcze do egzaminów, ale suma sumarum jest czynnym /mniej lub bardziej/ studentem.  Także co mi zostało? Przerwa z zaskoczenia, bądź taka ...

Rzuciłam życie

Obraz
  >youtube< Nigdy się nie zastanawiałam, jak to może być, kiedy wypadnie się z systemu ogólnie przyjętych norm i wzorców. Jak zareagują rodzina i znajomi, kiedy jednocześnie poniosę porażkę, ale i dostane szansę na dokonanie możliwie największych zmian w moim dotychczasowym życiu. Nigdy. Aż do dziś.  Od października rozpoczynam swój nieplanowany "gap year" , zmierzę się z całym system, który w tym roku podziękował mi za współpracę i skazał tym samym na słowa uznania i te... niekoniecznie miłe. Rozpocznę walkę z samą sobą, raz jeszcze, o swoją przyszłość, ale przede wszystkim o teraźniejszość, która postawiła mnie w całkowicie nowej sytuacji. Ciężko mi się z nią polubić, ale nie mam wyboru, mam za to 221 dni do ponownego przystąpienia do egzaminu dojrzałości, około 285 dni do kolejno egzaminu wstępnego i dokładnie 371 dni do znalezienia się w miejscu, o którym zapewne marzę /przynajmniej tak mi się wydaję na dzień dzisiejszy, dzień zerowy/ .  Jest to czas, któ...

Hyperlapse

Obraz
soundtrack  - z pamiętnika maturzysty W tym roku matura, a to słowo wyraża więcej, niż tysiąc słów. Nie obce są nieprzespane noce, ściskanie żołądka, brak czasu, obserwowanie niepowtarzalnej faktury sufitu, jak i głębi tuszu w długopisie. Ogółem rzecz ujmując, to ciężki czas. No i co, no i nic. Siedzę przy stole i wpatruję się w bąbelki gazu, które unoszą plastry pomarańczy w naczyniu na kształt wazonu, smartfon w dłoń, a nóż będę fotografem to się pobawię aparatem. Cudeńko idealne, zrobię zdjęcie, pobawię się ISO, choć wciąż nie wiem jak go ustawić, ale chwila moment, filmik nagram! Slow motion, albo boomerang, o nieee, hyperlapse, mimo iż to martwa natura.  No i mam temat, bo taki mam etap w życiu. Stoję na środku ulicy, auta suną, ludzie spieszą się do pracy, dzieciaki do szkoły, nastolatki na zakupy. Słońce wschodzi, a zaraz zachodzi. Ludzie w kolejce już tupią nogą, z pełnymi siatami biegną do auta, szybko, szybko, bo zaraz wpadną wnuki na obiad. Tam dalej widać...