Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Nagość

Obraz
Nie trzeba zdejmować ubrań, aby stać przed kimś zupełnie nago.       Nikogo nie dziwi widok nagich ludzi, ale dziwią nas za to czyjeś emocje, tak szczere jak głośny, wręcz zarażający śmiech, albo łzy, gorzkie, wielkie łzy. To co na siebie zakładamy to nie tylko spodnie, czy okrycia wierzchnie, ale przede wszystkim maski. Przebieramy w nich tak samo jak w obładowanych wieszakach. Zadajemy sobie pytanie jaki będziemy mieć dziś humor, czasem niezależnie od tego jaki jest on w rzeczywistości. Rozgrywające się wewnętrznie tragedie ubieramy w nieśmiały, a dla niektórych i zalotny uśmiech, smutne oczy oprawiamy w tusz do rzęs, a zmęczone ciało w wyprasowane na kant spodnie. Zakrywamy więc siebie, a nie ubieramy. A czasem i pomimo tych wszystkich warstw czujemy się nago i niezręcznie, kiedy zaczynamy się uzewnętrzniać - to właśnie wtedy najbardziej szokujemy. Zakrywamy nie tylko te negatywne emocje, ale i nie raz te pozytywne, w obawie przed zazdrością, przed ich...

Okno

Obraz
Przedostatnie piętro, wielkie okno tuż nad moim biurkiem, żadnych firan, roleta zwinięta do góry. Po drugiej stronie znajduje się kolejny blok, większość okien tak jak u mnie jest pozbawiona czegokolwiek, co uniemożliwiłoby mi zajrzenie do ich mieszkań.  Wieczorami widzę kiedy kładą się spać, kiedy ich pokoje ogarnia ciemność, oraz to jak przyrządzają swoje śniadanie i piją poranną kawę. Wstając przed szóstą zawsze łączyłam się z moimi sąsiadami w bólu, którzy tak jak ja musieli zwlec się z łóżka. Wieczór jest moją ulubioną porą dnia, patrząc wtedy na te wszystkie okna myślę kim oni są, Ci ludzie, których mam na wyciągnięcie ręki, a których nigdy nie spotkałam osobiście. I w takich momentach zastanawiam się jaką historię to ja im pokazałam przez te wszystkie dni i noce, które już minęły. Co myślą, siedząc na parapecie i zaglądając do mojej sypialni. Rano kiedy maluję się przy biurko, później kiedy jak zwykle nie mam się w co ubrać i stoję przed moją wielką szafą. Albo no...

Zapraszam W...

Obraz
Większość z nas marzy o wielkim świecie, dla Polaków ten wielki świat to  właśnie stolica - Warszawa. Widzimy spełnione marzenia, wielkie możliwości, (nie)zapomniane imprezy i wystawne knajpy, fantastycznych ludzi, mamonę i życie na poziomie, ale nie byle jakim, w końcu nie można mieszkać w „lepszym” miejscu w tym kraju, no nie? Ale czy stolica chce nas tak samo, jak my jej?  Jaka jest, kiedy to nie są zwykłe odwiedziny? Powiedziałabym, że Warszawa jest jak kobieta, niestety, ale jak przyjeżdżasz na chwilę, żeby zobaczyć tylko to co najciekawsze, to wydaje się być idealna. Ale dopiero jak chcesz być z nią dłużej, to zauważasz, że jest dość ciężka nie tyle co do zniesienia, ale zrozumienia. Tego jak musisz się do niej dostosować, jak ona Cię wychowuje i uczy życia. Daje i WYMAGA. Mamo? Czy to Ty? Mieszkam tu już pół roku i na dzień dobry przywitała mnie słowami „zapraszam wypierdalać”. Tak było, bo juz podczas podpisywania umowy i wrzucania całego dorobku moje...